Lutosławscy na Drozdowie
W dzieje Lutosławskich wpisane są przemiany polskiego ziemiaństwa po Powstaniu Styczniowym. A rodzinna historia lepiej pozwala zrozumieć muzykę najsłynniejszego przedstawiciela rodu – Witolda.
Był człowiekiem, który starannie strzegł prywatności. Z rzadka zagłębiał się też w rodzinną przeszłość, zresztą w PRL nie bardzo mógł opowiadać o przodkach, a nawet o rodzonym bracie. W muzyce, którą komponował Witold Lutosławski, pozornie trudno doszukać się odniesień do otaczającej go rzeczywistości czy przeszłości Polski.
– Był niesłychanie dystyngowany i uprzejmy, jakby posępne doświadczenia ominęły jego życie – opowiadał mi Esa-Pekka Salonen, światowej sławy dyrygent i znawca twórczości Lutosławskiego. – A przecież w dzieciństwie stracił ojca i stryja, których rozstrzelali bolszewicy. Wypracował jednak własne mechanizmy obronne przed zewnętrznym światem. Jednym z nich była muzyka. Nie należy doszukiwać się w niej związków z jego biografią, ale znając życie Lutosławskiego, lepiej można zrozumieć, dlaczego narracja jego utworów przybiera często tak tragiczne tony. Jest w nich klimat zniszczenia, nieodwracalnej katastrofy.
Rodzinna historia związana jest z Drozdowem, wsią nad Narwią, oddaloną o około 9 kilometrów na wschód od Łomży. Od 1786 roku (jak wynika z zachowanych dokumentów) była ona w posiadaniu Lutosławskich. Pojawili się pod koniec XVIII w., kiedy za sprawą małżeńskich koligacji Franciszek Saryusz-Lutosławski herbu Jelita stał się właścicielem tutejszych włości.
Dziadek Franciszek
Nie wszystkie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta