Bobrujsk, Warszawa, Świdnica
Udział w powstaniu przesądzał los nie tylko jego uczestników. W cieniu styczniowej klęski żyło kilka kolejnych pokoleń.
Znad kotliny Oły podnosiły się tumany mgieł i rozlewały szeroko, kłębiąc się po polach. Przy lepszej pogodzie z ganku dworu w Birczy między bezlistnymi drzewami parku można byłoby wypatrzeć sylwetkę młyna w Niwkach. Dwa szerokie koryta rzeki zlewały się tam na powrót w jedno, którego wartki nurt zaprzęgli do pracy Wańkowiczowie.
O czym myślał Jan Mester w ten mroźny styczniowy poranek przed 150 laty? Czy wiedział już o brance, która tydzień wcześniej zaczęła się w Warszawie? Do powiatowego Bobrujska 29 wiorst zaśnieżonym traktem przez lasy, pola i bagna poleskie wybierano się tylko za jakimś grubym interesem. Pocztę i abonowaną prasę odbierało się raz w tygodniu u naczelnika stacji w Tełuszy, a i tak przy zimowej aurze jazda ciężkimi saniami w dwa konie zabierała dobre pół dnia. Zresztą co mógł wyczytać w gazetach? Nic przecież nawet z tych pogłosek o niepokojach w Kongresówce i Wilnie, które ich tutaj, aż za Berezyną, dochodziły.
Ale plotki o wrzeniu wśród młodych, którzy rwali się do lasu, z miesiąca na miesiąc stawały się coraz uporczywsze. Najmocniej działały na młodszego brata, Adolfa. Gorąca głowa, słuchał ich z wypiekami na trochę jeszcze dziecinnej twarzy dwudziestolatka. Jan, który po studiach w Kijowie przejął gospodarowanie w majątku, starał się nieco studzić jego zapały. Czy przeczuwał, że za parę miesięcy młody zginie i w zawierusze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta