Literatura nie chciana
Popularna nie znaczy gorsza
Literatura nie chciana
Rafał A. Ziemkiewicz
Podobno podczas wizyty towarzysza Stalina w "Lenfilmie" doszło pewnego razu pomiędzy nim a reżyserami do charakterystycznego dialogu: "Ile filmów zrobiliście w tym roku? " "Dwadzieścia siedem, towarzyszu Stalin". "A ile znich było arcydziełami? ". Po dłuższym milczeniu ktoś rzucił niepewnie: "pięć. .. ". Stalin zmarszczył gniewnie brwi: "Rozrzutność, towarzysze! W przyszłym roku kręcicie tylko arcydzieła! "
Prawdziwa czy nie, anegdota ta dobrze oddaje sposób myślenia komunistów: skoro w socjalizmie wszystko musi być największe i najlepsze, to i sztuka także. W socjalizmie miały powstawać same arcydzieła. Żadnej nieartystycznej tandety, żadnych romansów, kryminałów, fantastyki, żadnego marnowania deficytowego papieru na głupoty, jak to ludzie gonili człowieka albo jak ona chciała, a on nie. Tego w socjalizmie nie potrzeba. Tylko wileka poezja, wielka epika i takiż dramat.
Owszem, komunistyczna polityka kulturalna dopuszczała istnienie, w okrojonej postaci, pewnych obszarów kultury popularnej. Ale to były wyjątki od zasady, czynione ze względów użytkowych. Milicyjne kryminały miały wpajać masom szacunek dla tzw. organów, a przygody superszpiega Klossa wbić im do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta