Zawłaszczanie Franciszka
Jeśli papież zacznie przypominać stanowisko Kościoła w takich kwestiach jak aborcja, eutanazja i homoseksualizm, to zaczną na niego spadać zarzuty o skłonności autorytarne – uważa publicysta „Rzeczpospolitej"
Początek pontyfikatu Franciszka pokazuje, że na razie mamy do czynienia przede wszystkim z papieżem epoki rewolucji informacyjnej. Tak to przynajmniej wygląda z polskiej perspektywy. Kardynał Jorge Bergoglio, do chwili wybrania go na tron Piotrowy, był w naszym kraju postacią nieznaną. Teraz poznajemy go głównie za pośrednictwem mnożących się na jego temat opinii. A te, jak wiadomo, są tendencyjne, bo pełno w nich ujawniających się wobec Franciszka oczekiwań i zarazem uprzedzeń. Sporo opinie te mówią zatem nie tyle o papieżu, ile o ich autorach, którzy od Kościoła katolickiego wymagają dostosowania się do standardów laicko-liberalnej nowoczesności.
Rewolucja informacyjna spowodowała, że osoby publiczne funkcjonują w dwóch wymiarach: realnym i wirtualnym. Często te dwa wymiary są niekoherentne. I nic w tym dziwnego. W wymiarze realnym liczy się głównie to, kim ktoś jest naprawdę, natomiast w wirtualnym – wizerunek tej osoby.
Wydaje się, że Franciszek funkcjonuje bardziej w wymiarze wirtualnym niż realnym. Owszem, homilie papieża są powszechnie dostępne – możemy je czytać lub ich słuchać – i dzięki temu wyrabiać odnośnie do głowy Kościoła własne zdanie. Tyle że jednocześnie bombardowani jesteśmy przekazami medialnymi, w których najważniejszy jest wizerunek Franciszka. Kierowane ku nam z Watykanu przesłanie traci na znaczeniu.
Warunkowa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta