Dajcie mi stu di Caniów
Jest narcyzem, który świetnie grał w piłkę, pyskował, prowokował politycznymi deklaracjami. Teraz odkrył, że można być faszystą w trzeciej lidze, ale w Premiership już nie
Nie zatrzymasz lwa w klatce – mówił o sobie, gdy zaczynał półtora roku temu pracę w czwartoligowym wtedy Swindon. Paolo di Canio uwielbia mówić o sobie. O di Canio wojowniku, di Canio lwie, o drodze samurajów, którą dla siebie odkrył i która pomogła mu odnaleźć spokój. O córkach, które go trochę udomowiły, ale i tak pozostał dzikim zwierzęciem. O energii, którą czerpie z natury, o fascynacji Benito Mussolinim i pogańskimi obrzędami. O tym, jak wychowany w biednej rzymskiej dzielnicy, lewicującej i kibicującej Romie, wyrastał na prawicowca i fanatyka Lazio. Raz te opowieści brzmią jak marzycielstwo, raz jak niedojrzałość i oryginalność za wszelką cenę. Nudzić się nie sposób. Tylko czasem trudno nadążyć.
Silvio Berlusconi podczas burzy o faszystowski salut di Canio w stronę kibiców Lazio w derbach Rzymu w 2005 roku mówił, żeby mu darować i nie traktować do końca poważnie, bo to „dobry chłopak, po prostu ekshibicjonista". Inni przyczyn szukali w skrajnych zmianach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta