Europejskie elity oderwane od rzeczywistości
Rząd Orbana ma dużo większą legitymizację niż Komisja Europejska, która zarzuca premierowi Węgier niedemokratyczne działania – twierdzi publicysta.
Dla mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza za czasów komunistycznego reżimu, zachodnie struktury europejskie były marzeniem. Marzeniem o wolności, swobodzie, wolnej gospodarce, prawie do tego, by w swoim kraju, mieście, w swojej organizacji robić to, co my, Polacy, Węgrzy, Czesi, uważamy za słuszne, a nie to, co uważają władcy w moskiewskiej centrali czy domu partii.
Marzyliśmy o wolnym świecie, ceniącym różnorodność, szanującym różne tradycje.
To marzenie o wolności się ziściło. Obaliliśmy komunizm, żyjemy w wolnych krajach, a po latach starań wstąpiliśmy do wymarzonego klubu wolnych, demokratycznych, zamożnych państw. Zostaliśmy członkami prawdopodobnie jednego z najlepszych projektów politycznych w historii świata – Unii Europejskiej.
W imieniu Węgrów
Projekt jest świetny, ale – co wiedzą wszyscy – przechodzi kryzys. Gospodarczy, polityczny i duchowy. Im dłużej mój kraj należy do Unii, tym bardziej się cieszę, że do niej trafiliśmy, ale bardzo się też martwię, jak bardzo dziś ten projekt niedomaga. Jak bardzo odrywa się od swoich korzeni.
Przez ostanie dwa lata uważnie przyglądałem się temu, co się dzieje na Węgrzech, jakich zmian próbuje dokonać rząd w Budapeszcie i jak na to reaguje Europa. Nie dziwi mnie, że wielu polityków z innych państw ma inny pogląd na różne sprawy niż premier Viktor...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

