Dlaczego Ryanair wygrywa
Szef linii Michael O’Leary to marketingowy geniusz, który ma tylko jeden cel: wozić pasażerów jak najtaniej.
Samolot odjeżdża z płyty parkingowej na warszawskim lotnisku im. Chopina, chociaż pasażerowie jeszcze nie usiedli w fotelach. To nie ma prawa zdarzyć się w żadnej linii lotniczej! Takie są przepisy bezpieczeństwa.
W żadnej linii poza Ryanairem. Samolot kołuje po płycie i jedzie na pas startowy. Pasażerowie nadal stoją. Nie ma dla nich miejsc? Oczywiście, że są, ale jedynie w trzech rzędach na przodzie samolotu, zablokowanych szeroką taśmą. A personel pokładowy energicznie nawołuje, żeby pasażerowie zdecydowali się zapłacić za komfortową podróż. Nikt się nie łamie, ostatecznie to stewardesy się poddają i w momencie startu wszyscy już siedzą. W powrotnej podróży ta sama sytuacja się powtarza. Zapewne powtarzała się wielokrotnie, bo grupa często latających Ryanairem wyraźnie czeka na to, by wejść na pokład jako ostatnia. To mały trik, który zawsze się udaje, a miejsce z przodu samolotu jest bardziej komfortowe. Maszyny irlandzkich linii są prawie zawsze pełne.
To już krok od pomysłu prezesa linii Michaela O'Leary, który chciał wozić pasażerów na stojąco, uznając, że w ten sposób może zapakować ich więcej. Zamiast zwykłych foteli miały być zamontowane stołki barowe. Wiadomo było, że to nierealne.
Boeing, od którego Ryanair kupuje setki samolotów, zareagował błyskawicznie: – Nie rozważamy produkowania foteli dla pasażerów, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta