Śledztwo pod Broad Peak
Jest wątpliwe, czy Polski Związek Alpinistyczny, który bada tragedię pod Broad Peak, daje rękojmię starannego wyjaśnienia tego zdarzenia. Czy sprawą raczej nie powinien się zająć prokurator? – analizuje prawnik.
Antoni Bojańczyk
Kto ponosi odpowiedzialność za tragiczne zdarzenia marcowe pod Broad Peak? Kierownik wyprawy, jej członkowie? A może to niezawiniony przez nikogo nieszczęśliwy wypadek? Odpowiedzi na te pytania ma udzielić specjalny zespół Polskiego Związku Alpinistycznego (PZA). Nie tylko jednak nie wiadomo, czy jest on do tego należycie umocowany, ale wielce wątpliwe jest to, czy jego skład i sposób procedowania daje rękojmię starannego wykonania niełatwej pracy. Pracy, która jest raczej zadaniem dla prokuratury powszechnej, a nie zespołu powołanego ad hoc przez związek sportowy.
Wątpliwe podstawy
Przyczyna tragicznych zdarzeń pod Broad Peak, w których śmierć poniosło dwóch himalaistów biorących udział w wyprawie organizowanej w ramach programu „Polski himalaizm zimowy" (PHZ), nadal nie została wyjaśniona. Pracuje specjalny zespół powołany przez PZA (wyniki działań zespołu nie są jeszcze znane), brak jednak jakichkolwiek informacji o tym, by w sprawie toczyło się postępowanie prowadzone na podstawie ustawy. Pomysł powołania przez PZA specjalnego zespołu do zbadania wypadku z Broad Peak jest co najmniej wątpliwy. I nie chodzi tu tylko o to, że nie jest jasne, na jakiej podstawie prawnej powołano ten zespół (milczy na ten temat komunikat PZA z 29.03 br.).
W każdym razie wyraźnej podstawy prawnej do powołania tego rodzaju...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta