Patologia związkowa
Liderom związków najczęściej nie chodzi o dobro pracownika. Niestety. Istotne jest dobro aparatu, w tym własne. Może tylko zadziwiać skuteczność, z jaką manipulują załogami pod pretekstem obrony ich praw – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
O to wybuchła nam dyskusja o roli związków zawodowych i związkowców. Pretekstem stała się zapowiedź gorącej jesieni, która według działaczy ma się skończyć obaleniem rządu. Ze strony PO mamy z kolei kontrofensywę w postaci prób ograniczenia związkowych przywilejów.
Tym samym z czysto politycznych powodów może dojść do okiełznania aparatu związkowego. I nie chodzi tu o poziom central, ale o to, co się dzieje na poziomie firm, zwłaszcza dużych i zwłaszcza z udziałem Skarbu Państwa. A to może przyprawić o zawrót głowy.
Najdroższy hotel
Na początek historie ze związkami w roli głównej. A właściwie nie tyle ze związkami, co ich liderami. Wysłuchałem ich w życiu setki. Tworzyłyby obraz groteskowy, gdyby nie był prawdziwy.
Którą wybrać? Może taką. Korporacja, której siedziba mieści się w centrum Warszawy. Tnie koszty, zatem nawet najwyżsi rangą menedżerowie regionalni w razie podróży do stolicy są zakwaterowani w tanich hotelach na peryferiach. Nie dotyczy to jednak związkowców, którzy w zbiorowym układzie pracy zapewnili sobie nocleg w odległości najwyżej kilometra od siedziby firmy. Na jej koszt, rzecz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta