Żadnego ruskiego katowania
O tym jak trudno jest zdobyć medal opowiadał dla "Rz" Paweł Korzeniowski, wicemistrz świata na 200 metrów stylem motylkowym
Po srebrze powiedział pan, że nie musi rzucać pływania. Były takie plany?
Paweł Korzeniowski: Oczywiście. Gdybym miał trenować tak jak przez ostatnich kilka miesięcy, musiałbym chyba wygrać w totka. W pływaniu bez sponsora ani rusz. To nie tenis, gdzie na jednym turnieju wygrywa się roczną pensję. U nas wygrana w Grand Prix daje 1000 zł. Tymczasem październikowe złamanie nogi wykluczyło mnie z treningu na dobre sześć tygodni. Kiedy zacząłem pływać, było słabiutko i nie robiłem wyników, więc nie było nawet tego 1000 zł. Do tego doszły problemy osobiste – rozpadł się mój związek z Martą Domachowską, a w chwilę później odeszli sponsorzy. W jednej chwili wszystko zwaliło mi się na głowę i nie ukrywam, że ciężko to przeżyłem. Ale medal w Barcelonie dał mi niesamowitą energię. Wiem, że potrafię się podnieść i wygrywać. I że nadal mogę pływać, bo gdybym nie wszedł do finału, przepadłoby mi stypendium z Polskiego Związku Pływackiego i nie byłoby mnie stać na trenowanie.
Jak pan sobie radził przez ostatnie miesiące?
Na szczęście miałem oszczędności. Nie jestem typem człowieka, który wydaje na bieżąco wszystko, co zarobi. Pieniądze od sponsorów można wydać w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta