Związki partnerskie à la PO
Po długich bojach partia stworzyła jeden projekt ustawy o związkach. Tyle że szefostwo Platformy obawia się wnieść go do Sejmu.
„Rz" poznała założenia projektu, który jest dziś pilnie strzeżoną tajemnicą w Platformie. Czemu partia nie prezentuje go publicznie? Bo jej szefostwo obawia się fali krytyki ze strony zwolenników związków partnerskich.
– Ostateczna decyzja nie zapadła. Ale ja uważam, że lepiej tego projektu w ogóle nie wnosić do Sejmu – mówi nam jeden z liderów PO, który popiera legalizację związków tej samej płci. I tłumaczy: – Ten projekt może odstręczyć od nas część liberalnych światopoglądowo wyborców. W dodatku narazimy się na atak ze strony organizacji mniejszości seksualnych.
Co może wywołać takie reakcje zwolenników legalizacji związków partnerskich, w tym homoseksualnych? W projekcie PO całkowicie porzuciła sformułowanie „związki partnerskie". Ustawa, której treść poznaliśmy, zatytułowana jest „ustawą o wspólnym pożyciu". Co to takiego? To prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego przez partnerów, którzy są w emocjonalnym związku. Oczywiście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta