Pod czarnym czadorem
Irański Internet blokuje 27 procent stron. Nie tylko pornograficznych i izraelskich. Wszystkich, na których mogą się pojawić treści niezgodne z linią islamu. A jednak młodzi Irańczycy zawsze pytają nas o adres na Facebooku. Jak się tam dostają?
– Wyjdzie pani w tym na ulicę? – pytam sąsiadki w samolocie na widok jej wyblakłych dżinsów z dwiema dużymi dziurami na kolanach. Lecimy z Frankfurtu do Teheranu, więc pytanie jest na miejscu.
– Podciągnę jakoś te spodnie i zasłonię sukienką – odpowiada Shahin, śliczna 31-letnia Iranka, która z dwuletnim synkiem leci do Teheranu, gdzie mieszkają jej rodzice. – Nie będzie tak źle... U nas nie jest całkiem tak, jak myślą na Zachodzie – dodaje tajemniczo.
Shahin od dziesięciu lat mieszka w Los Angeles z mężem lekarzem, także Irańczykiem. Do rodziny w Teheranie przyjeżdża jednak tylko ona. Mąż nie był w ojczyźnie od 20 lat i raczej się nie zapowiada, żeby prędko wrócił. Jego rodzice są na liście proskrypcyjnej władz, od kiedy uciekli z kraju razem z emigracją w 1979 roku po obaleniu szacha Rezy Pahlaviego. Obecny reżim obłożył ich klątwą. A to oznacza brak możliwości powrotu do kraju rządzonego przez ajatollahów.
Gdy lądujemy w Teheranie, wszystkie kobiety z samolotu – Iranki i cudzoziemki – mają już na głowie chustki. W bagażu mam ich kilka, plus długie spodnie i bluzki z długimi rękawami. Przy 36 stopniach będzie ciężko. Ale jak się chciało jechać do Iranu...
Zdjęcie z turystą
Irańska Republika Islamska to kraj piękny, duży i bogaty. 80 milionów mieszkańców, powierzchnia pięciokrotnie większa niż Polska, 3 tysiące lat historii,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta