Kursy po korso
Ciężka sepia zdjęcia wydaje się aż niestosowna dla Hotelu George
Każde liczące się miasto Europy miało swoje korso – ulicę przeznaczoną do spacerów, pokazywania się i ekskluzywnych zakupów. Korso było miejscem spotkań, centrum wymiany informacji, klubem biznesu, biurem matrymonialnym i targowiskiem próżności.
Korso lwowskie. Niepowtarzalne, nasza ulica bowiem Akademicka (ta dawna...) pod względem swego wielkomiejskiego charakteru, wyglądu, nastroju i uroku nie miała odpowiednika w żadnym innym polskim mieście" – pisze w swojej monografii o Lwowie Witold Szolginia, który za czasów młodości spacerami po Akademickiej delektował się każdej niedzieli.
Początek ulica Akademicka brała przy krańcu placu Mariackiego, pierwszym ważnym punktem był sławetny, ulubiony na przykład przez Honoriusza Balzaca Hotel George. Jego świetna restauracja, którą z nostalgią opisywał Andrzej Kuśniewicz w swoich „Mieszaninach obyczajowych", i nie mniej świetna kawiarnia były miejscem spotkań lwowskiego high life'u. Tu na przykład oblewano dyplom prawniczy „Tońcia" – prywatnie Henryka Vogelfangera, lwowskiego mecenasa.
Okna kawiarni, w której bez przerwy, jak muzyka, rozlegało się podzwanianie ostróg ułanów z 14. pułku jazłowiaków, wychodziły na pierwszą z przecznic Akademickiej, ulicę Klementyny Tańskiej. Na jej rogu, pod nr. 2, mieściła się bardzo znana księgarnia Bernarda Połonieckego, a w sąsiedniej kamienicy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta