Nadzieja łączy się z melancholią
Stacey Kent | Z wokalistką o jej fascynacji brazylijskimi melodiami, które zaśpiewa w Polsce, rozmawia Marek Dusza.
Rz: Nauczyła się pani portugalskiego, by nagrać album „The Changing Lights"?
Stacey Kent: Zaczęłam się uczyć portugalskiego, zanim pomyślałam o śpiewaniu brazylijskich piosenek. Pochodzę z dwujęzycznej rodziny. Mój dziadek uczył mnie francuskiego, bo przez jakiś czas mieszkał we Francji. To był drugi język w naszym domu. Dlatego z taką łatwością sięgnęłam po francuskojęzyczny repertuar. Portugalskim zainteresowałam się spontanicznie, bo to piękny język. Zawsze lubiłam brazylijskie piosenki, chciałam wiedzieć, o czym mówią, poznać w oryginale poezję. W rezultacie zaczęłam włączać do repertuaru utwory brazylijskich twórców. Teraz śpiewam w trzech językach.
Popularne bossa-novy mają zwykle angielskojęzyczne wersje, czy to pani nie wystarczyło?
Oryginały brzmią bardziej prawdziwie. Miałam szansę porozmawiać z twórcami tylko dlatego, że mówię w ich języku, bo oni często nie znają angielskiego.
O czym opowiadają piosenki z pani nowej płyty?
Tak jak portugalskie fado mówią o „saudade", o tęsknocie za ukochanym, jak i za czymś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta