Futbol jak walc wiedeński
60 lat temu węgierska Złota Jedenastka pokonała na Wembley Anglię 6:3. Zwycięzcy, oprócz Ferenca Puskasa i Sandora Kocsisa, mieli też bohatera drugiego planu – angielskiego trenera Jimmy'ego Hogana.
Już sam wynik dla Anglików był szokiem. Upokorzenia dopełniły niepodlegająca dyskusji dominacja Węgrów – aż 35 strzałów przy zaledwie pięciu uderzeniach Anglików – oraz ich wyższość taktyczna i techniczna. Wstrząsem okazała się również pomeczowa konferencja prasowa.
– Wszystkiego, co wiemy o piłce nożnej, nauczył nas Jimmy Hogan. Dziś widzieliście, jak odrobiliśmy jego lekcje. Anglicy też mogliby skorzystać z jego wskazówek. Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co zrobił dla naszego futbolu – mówił prezes węgierskiej federacji Sandor Barcs. – W naszej historii jego nazwisko powinno być zapisane złotymi literami – dodał nieco później trener Węgrów Gusztav Szebes.
71-letni Hogan triumf Węgrów nad swoimi rodakami oglądał z trybun, w towarzystwie juniorów Aston Villi, których w tym czasie trenował. W ojczyźnie do miana bohatera było mu bardzo daleko. W angielskim środowisku piłkarskim jego metody nie były szczególnie cenione, w dodatku przez większość działaczy tamtejszej federacji uważany był raczej za czarną owcę.
Pomocna dłoń
Piłkarzem Hogan był przeciętnym. Najlepiej wiodło mu się w Burnley, Swindon Town i Bolton Wanderers, dla których strzelił 18 goli. To właśnie jedno z europejskich tournée z Boltonem okazało się kluczowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta