Magiczne słowo
Parę dni temu 59-latek z Rejkiawiku wyciągnął broń i zaczął strzelać do wszystkiego, co się rusza. Policjanci najpierw próbowali negocjować, a gdy nic to nie dało, za pomocą gazu łzawiącego usiłowali obezwładnić mężczyznę. Kiedy jednak postrzelił dwóch policjantów (jednego w głowę, drugiego w rękę), funkcjonariusze zareagowali zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Zastrzelili szaleńca.
Tę informację podały agencje jako ciekawostkę – bo ów mężczyzna był pierwszym w historii Islandii człowiekiem zastrzelonym przez policję. Tamtejsze służby porządkowe nawet nie noszą przy sobie broni – aby zneutralizować furiata z Rejkiawiku, musiano wezwać specjalną jednostkę.
Dla mnie bardziej zaskakująca od faktu, że była to pierwsza w kraju ofiara służb porządkowych, była reakcja policji. Otóż po incydencie miejski komendant najpierw zapowiedział śledztwo w sprawie jej działań – co jeszcze wydaje się zrozumiałe, bo zawsze, gdy policja zastrzeli człowieka, warto szczegółowo zbadać, czy było to uzasadnione. Mniej trafia do mnie fakt, że przy okazji komendant przeprosił rodzinę szaleńca za to, że jego koledzy musieli go zastrzelić.
Warto...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta