Niemcy przerażone własną potęgą
Kwestia dominacji Niemiec w Unii Europejskiej jest w Polsce swoistym tematem tabu, nad którym unosi się aura poprawności politycznej.
Kiedy ktoś podnosi problem „niemieckiej Europy", narażony jest na szydercze śmiechy euroentuzjastów. Udają oni, że nie ma o czym mówić, i demagogicznie argumentują, że o hegemonii Berlina mogą roić tylko zwolennicy spiskowych teorii.
Z kolei eurosceptycy straszący „niemiecką Europą" z góry zakładają, że stoi za nią projekt będący ponurym dziedzictwem bismarckowskich Prus i III Rzeszy. W kręgach konserwatywnych modne jest również postrzeganie Berlina jako sodomy i gomory, która na całym Starym Kontynencie rozpowszechnia zdobycze rewolucji obyczajowej lat 60. ubiegłego wieku (przywileje dla mniejszości seksualnych itp.).
Na uwagę zatem zasługuje wydanie specjalne „Krytyki Politycznej" (nr 34), w którym mamy do czynienia z naruszeniem wspomnianego na wstępie tabu. Redakcja „KP" nie chowa głowy w piasek i podejmuje kwestię „niemieckiej Europy", tyle że z pozycji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta