Katolik na urzędzie
Ci, którzy nie są chrześcijanami, chcą wmówić wierzącym, jak mają postępować i jakie z tego faktu wynikają konsekwencje – pisze publicysta.
Czy katolik piastujący państwowy urząd może afirmować swoje przekonania? Czy decyzje, które podejmuje w imieniu państwa, może „konsultować" z własnym sumieniem? A także, czy porządek prawny danego państwa powinien brać pod uwagę dziedzictwo i porządek moralny zamieszkujących go obywateli?
Na te pytania warto byłoby odpowiedzieć po tym, gdy wybuchł spór światopoglądowo-prawny wokół członków Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, gdy zarzucono im brak bezstronności oraz „krzewienie konserwatywnego światopoglądu".
Nieuczciwe podejście
Istnieją zasadniczo dwa globalne sposoby pojmowania problemu relacji między religią a polityką: laicki i religijny. W zależności, który z nich wybierzemy, wszystkie powyższe pytania będą brzmiały: „tak lub „nie". Zwolennik laicyzmu nie godzi się na to, by przekonania religijne mogły mieć wpływ lub oddźwięk w zakresie polityki. Jego ideałem jest całkowite i bezwzględne oddzielenie religii od polityki, a nawet zatarcie wszelkich śladów obecności religii wśród społeczeństwa. Kiedy to niemożliwe, laickość sprowadza do idei zamknięcia religii w obrębie prywatności. Dlatego też postawa członków Komisji Kodyfikacyjnej jest dla niego nie do zaakceptowania.
Człowiek religijny głosi coś zdecydowanie przeciwnego, a mianowicie, że religijny wymiar...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta