Jestem płatnym zabójcą
Rozmowa Mazurka z Krzysztofem Gierałtowskim, fotografem
Ilu ich było?
Krzysztof Gierałtowski, fotograf: Pewnie ze 30 tysięcy.
Powiatowe miasto.
Wszyscy na 100 tysięcy klatek.
Właściwie dlaczego tylko portrety?
Bo sobie wyimaginowałem, że indywidualności ludzkie są podstawową wartością narodu. Wiem, że brzmi to strasznie pompatycznie, ale naprawdę tak myślę.
Znalazł pan 30 tys. niezwykłych, fantastycznych osób?
Fotografowałem bardzo różnych ludzi, czasem i komunistycznych funkcjonariuszy. Oni też przychodzą, siedzą...
Sfotografowałbym Mariusza Kamińskiego, bo w jego twarzy jest zakodowany dramat intelektualny. Nie podzielam jego wyborów, ale widząc cenę, jaką płaci za swą postawę, darzę go szacunkiem. Chapeau bas
Niestety, nie siedzą.
Ma pan rację, a powinni. Wesołek Aleksander Kwaśniewski, który wyrzucił mnie dyscyplinarnie pierwszego dnia stanu wojennego z „itd", gdzie byłem szefem „Solidarności", został potem prezydentem.
Jak to się zaczęło?
Od zdjęcia Hugona Steinhausa. Notabene, cały czas pytał mnie, czy czytałem jego wspomnienia. Kupiłem je dopiero teraz, w antykwariacie. Zresztą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta