Morderca zza biurka
Pisanie „Dzienników" było dla Goebbelsa bardzo opłacalnym interesem. Centralne wydawnictwo partyjne wypłacało w ratach słoną zaliczkę na poczet druku całości.
Panie profesorze, skąd ta fascynacja Goebbelsem?
Eugeniusz Cezary Król, historyk, tłumacz: Słowo „fascynacja" nie jest dobre. Moje zainteresowanie Goebbelsem i klasą polityczną, którą reprezentował, wynika z faktu, że od dawna, niemal od dzieciństwa, interesowałem się problematyką historii najnowszej. A to ze względu na doświadczenie pierwotne – na toczone często dyskusje rodzinne koncentrujące się wokół problematyki wojennej.
Ale żeby od razu upowszechniać propagandystę Hitlera?
Znaczna część moich zainteresowań dotyczy okupacji niemieckiej. Siłą rzeczy uwagę skupiłem na narodowym socjalizmie i tym porządku, który próbował on, z pewnym sukcesem, zaprowadzić w Europie i w Polsce. Dlatego Goebbels, ze względu na rangę w hitlerowskiej elicie władzy, niejako automatycznie pozostawał w polu moich zainteresowań badawczych. Na studiach miałem do czynienia z osobami, które nauczyły mnie obchodzić się ze źródłami o charakterze relacyjnym. Źródła takie: dzienniki, pamiętniki, wspomnienia, są przekazami wysoce subiektywnymi, które wymagają konfrontacji i weryfikacji. Ale są to źródła istotne. Należą do nich także „Dzienniki" Josepha Goebbelsa.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta