Jak człowiek kobiecie
W dawnych czasach, zanim jeszcze rozpadł się (po raz pierwszy i niestety chyba nie ostatni) Związek Sowiecki, byłam w Nowym Jorku na jakiejś niby-naukowej sowietologicznej sesji poświęconej mniejszościom. Był to już okres, gdy zaczynano pisać o mniejszościach narodowych i religijnych w ZSRS, ale też był to czas aktywizacji świadomości feministycznej. Na tejże sesji mówiono więc i o muzułmanach, i o Kaukazie, i o Buriatach. Wystąpiła też bardzo oburzona pani profesor, zwracając naszą uwagę na fakt, że kobiety nie są dostatecznie reprezentowane we władzach sowieckich: ani na poziomie obwodu, ani rejonu czy republiki, a już najgorzej z proporcją kobiet i mężczyzn jest we władzach partii komunistycznej. Pani profesor domagała się więc naprawienia tej strasznej niesprawiedliwości.
Pamiętam nasz zachwyt nad absurdalnością propozycji, by towarzyszki zostały dokooptowane do towarzyszy i razem z nimi budowały komunizm. Zamiast się cieszyć, że nie muszą.
W ostatni weekend miały miejsce dwa zdarzenia, które przypomniały mi te chwile sprzed ponad...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta