Wyrwane serce Barcelony
Kiedyś powiedział, że nie chce zakończyć kariery na stole operacyjnym. Walkę z kontuzjami przegrał, ale z Camp Nou odchodzi z podniesioną głową.
Kilku ich jeszcze zostało. Steven Gerrard w Liverpoolu, Ryan Giggs w Manchesterze United, Iker Casillas w Realu, Xavi w Barcelonie. Nie da się jednak ukryć, że piłkarze związani z jedną drużyną przez całą dorosłą karierę to ginący gatunek. W czasach, gdy kluby są korporacjami, lojalność i przywiązanie do barw stało się towarem deficytowym.
Tydzień temu Mediolan żegnał Javiera Zanettiego, przez ostatnie 15 lat kapitana Interu. Z Carlesem Puyolem, ikoną Barcelony żegnaną przez Katalończyków w czwartek, łączyły go nie tylko ten sam wzrost (178 cm), ale przede wszystkim wszechstronność i niezłomność. Argentyńczyka pokonał wiek, Hiszpana kolejne urazy.
Tarzan i rekin
Kiedy w marcu Puyol ogłosił, że po sezonie rozstanie się z Barceloną, swojej przyszłości nie przesądzał. Wydawało się, że pogra jeszcze na emigracji. Tam, gdzie można nieźle zarobić i być gwiazdą, biegając za piłką dla przyjemności. Ale on kuponów od sławy odcinać nie zamierzał, to nie w jego stylu. Decyzja o futbolowej emeryturze była chyba najrozsądniejsza.
Odchodzi jako człowiek spełniony. Zawsze powtarzał, że chciałby na Camp Nou zakończyć karierę. – Barcelona to zespół, w którym pragnie występować każde dziecko z Katalonii – przypominał. Jego marzenie zaczęło się spełniać, kiedy w 1995 roku dołączył do słynnej La Masii. Miał już 17 lat, ale serce do gry chłopaka, wychowanego w rolniczej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta