Bez Polaka nie da rady
Po 12 latach spektakularnych sukcesów skrajnej prawicy Holendrzy są zmęczeni populizmem. To może się stać przykładem dla innych krajów UE.
Richard Ter Laak bezradnie rozkłada ręce.
– Jeśli Polacy przestaną przyjeżdżać, interes upadnie. Rumuni, Bułgarzy, a tym bardziej Marokańczycy ich nie zastąpią: nie chcą pracować – mówi właściciel największej, ale też najnowocześniejszej „fabryki" orchidei na świecie.
Budynek o gigantycznej powierzchni ośmiu hektarów położony jest w zachodniej części Holandii. Panuje tu tropikalny klimat, a roboty z precyzją co do milimetra przesuwają palety tak, aby utrzymać optymalny cykl życia kwiatów. Kluczem sprawnego działania zakładu pozostają jednak pracownicy, w 95 procentach sezonowi imigranci z Polski. To oni zapewniają niezwykłą wydajność pracy (26 tys. kwiatów rocznie na zatrudnionego) i bardzo niskie ceny upraw kwiatów (4 euro od sztuki).
Dzieci żyją gorzej
Polscy pracownicy w pełni zadowoleni jednak nie są, szczególnie od kiedy za cichym przyzwoleniem ówczesnego rządu trzy lata temu powstał portal, na którym Holendrzy mogą zamieszczać zarzuty wobec imigrantów.
– W zakładzie dobrze nas traktują....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta