Rynek partnerstwa publiczno-prywatnego sam się nie ureguluje

autor zdjęcia: Robert Gardziński

źródło: Fotorzepa

Rozmowa | 
Marcin Bejm, adwokat w Kancelarii Clifford Chance

Rz:  W całej Polsce realizuje się obecnie 72 projekty w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego. To dużo czy mało?

Marcin Bejm: Myślę, że dużo. Ale liczba ta dotyczy projektów prowadzonych. Oceniając, na ile żywotne jest w Polsce PPP, trzeba się odnosić do projektów zakończonych realizacją planowanej inwestycji.

PPP trudno jest promować, bo jest ono idealnym celem ataków politycznych, odwołujących się zazwyczaj do demonów chciwego kapitalizmu czy przekupnej prywatyzacji. Dowód, ile znaczą kwestie polityczne dla PPP, znajdziemy w Łodzi, gdzie planowano budowę spalarni w modelu partnerstwa. Od ponad roku rada miasta jest targana sprzecznościami i nie może zadecydować, czy przekazać zarządzanie spalarnią podmiotowi prywatnemu czy spółce komunalnej.

Radnym zależy na tym, aby operatorem spalarni była spółka miejska. Wierzą, że będą dzięki temu mogli kontrolować koszty spalania, a ponadto spółka będzie zarabiać pieniądze dla miasta, które da się wykorzystać na inne cele miejskie.

Radni nie zastanawiają się jednak, skąd spółka miejska pozyska know-how dotyczący operowania spalarnią. W Polsce nie ma podmiotów mających adekwatną wiedzę w tym zakresie. Po wybudowaniu spalarni spółka miejska będzie więc całkowicie uzależniona od zewnętrznego operatora, który zapewne policzy słoną cenę...