Mamy w nosie świeckie państwo
Być może społeczne i prawne dylematy, które rodzi klauzula sumienia, biskupów faktycznie nie interesują. Bo nie chodzi tu o dobro wspólne, tylko o instytucjonalny egoizm Kościoła – pisze publicysta.
Debata nad klauzulą sumienia lekarzy, która burzliwie przetacza się przez Polskę, wydaje mi się zadziwiająco asymetryczna. Jedna ze stron waży racje, zajmuje stanowisko i przytacza argumenty, druga – wyniośle powtarza swoje tezy.
Nie udało mi się znaleźć ani jednej wypowiedzi abp. Henryka Hosera – uczonego hierarchy, przewodniczącego Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, odgrywającego, jak się wydaje, kluczową rolę w koalicji na rzecz zmian prawnych w klauzuli – w której odniósłby się on do argumentów Komitetu Bioetyki Polskiej Akademii Nauk.
Komitet, kierowany przez prof. Zbigniewa Szawarskiego, wywołał całą burzę wokół klauzuli jesienią zeszłego roku, gdy ogłosił, że jest ona nadużywana przez lekarzy, a jej reguły są łamane ze szkodą dla pacjentek.
Nieodzowne obciążenia
W szczegółowej, układającej się w logiczną całość opinii Komitet PAN stanął jednoznacznie w obronie zapisanych obecnie w prawie reguł postępowania. Mocna, aż 32-osobowa grupa ekspertów z różnych dziedzin, od medycyny po teologię, wyjaśniła w swoim opracowaniu punkt po punkcie, dlaczego zdaniem Komitetu jest nieodzowne, by lekarz powołujący się na klauzulę sumienia miał obowiązek wskazać pacjentce, gdzie może otrzymać przysługujące jej świadczenie aborcyjne. By kierował na badania prenatalne również wtedy, gdy podejrzewa, iż w ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta