Święty bramkarz
Artur Boruc. Gdy bronił w Legii, był niebieskim ptakiem, w Celticu został bohaterem katolickiej części Glasgow.
Spytaj przypadkowo spotkaną w Glasgow osobę o najsłynniejszego Polaka, a raczej nie otrzymasz standardowej odpowiedzi: Lech Wałęsa i Jan Paweł II. Usłyszysz – Artur Boruc. A jeśli trafisz na kibica Celticu, jest duża szansa, że w odpowiedzi dostaniesz piosenkę „Artur Boruc the Holy Goalie", czyli święty bramkarz.
Boruc na uwielbienie zielonej części Glasgow zapracował głównie rewelacyjną postawą na boisku, ale na status legendy wśród kibiców Celticu i wroga publicznego numer jeden fanów Rangersów zasłużył głównie tym, co robił w chwilach, gdy nie łapał piłki po strzałach rywali.
Na płocie w Płocku
Przechodził z Legii do Celticu latem 2005 roku z opinią enfant terrible polskiego futbolu. A przecież niemal wszystkie najsłynniejsze wyskoki były dopiero przed nim. Łącznie z winem na pokładzie samolotu, gdy kadra Franciszka Smudy wracała z tournée po Ameryce Północnej, co poskutkowało wykluczeniem Boruca i Michała Żewłakowa z Euro 2012.
Ale Boruc już wówczas uchodził zarówno za świetnego bramkarza, jak i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta