Schizofrenia: inteligentne terapie leczą chorych i system
Brak właściwego leczenia skazuje chorych na schizofrenię na wykluczenie z życia społecznego i rodzinnego, a w konsekwencji na przedwczesną śmierć.
Dzień 32-letniego Marcina tak naprawdę zaczyna się o godz. 16, kiedy z pracy wraca jego mama. Do tego czasu ma nikomu nie otwierać i broń Boże nie wychodzić. Może czytać i oglądać telewizję, pod warunkiem że bierze leki. Jeśli oszuka i zamiast łykać, schowa je pod język, prezenterzy dziennika przekonują go, że zbawi świat, a znani eksperci telepatycznie zakładają z nim partie polityczne. Kiedy z propozycją członkostwa zadzwonił do dawnego wykładowcy ze studiów, mama zabrała mu komórkę.
Po pierwszym pobycie w szpitalu jeszcze śledził programy polityczne i czytywał klasyków. Potem przestał mieć do tego głowę. Dosłownie. Nawet artykuł w kobiecej gazecie mamy był dla niego niezrozumiały, co dopiero ciężkie rozprawy. A przecież zdążył uzyskać absolutorium i niewiele brakowało, a zostałby magistrem.
Swój pierwszy pobyt w szpitalu Marcin wspomina całkiem dobrze. Próbował rozwalić system, krzycząc na zebraniu pacjentów, że trzymają ich w więzieniu. Po zastrzyku z haloperidolu spał 12 godzin i obudził się jak na najgorszym kacu. Po sześciu tygodniach, czyli pełnym „turnusie", wracał do domu świadomy choroby i z zapasem leków. Ale przestał je brać, bo przymulały. A zresztą – po co zdrowemu psychotropy?
Za drugim razem do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta