Arcypolski Jack Strong
Nie kupuję opowieści o tym, że Kukliński wstąpił do wojska, by podjąć się misji Wallenroda. To naiwne i niepoważne. Myślę, że do czasu powrotu z Wietnamu w 1968 roku był zatwardziałym komunistą, człowiekiem bez dylematów, a więc dość typowym oficerem LWP. Zmienił się później - mówi Sławomir Cenckiewicz, historyk.
Podobał się panu film „Jack Strong"?
Tak.
Scenariusz Pasikowskiego był blisko prawdziwej historii pułkownika Kuklińskiego?
Nie patrzę na ten film przez pryzmat zgodności z faktami, bo tam sporo rzeczy się jednak nie zgadza. Podoba mi się z powodu jednej sceny, z której dialog posłużył mi jako motto do ostatniego rozdziału. Chodzi o rozmowę sylwestrową Ryszarda Kuklińskiego z kolegą z wojska. To się dzieje w sylwestra 1970 r. Nie jesteśmy żadnym wojskiem polskim, „sowieckie mordy mają nasze dusze", „nie żaden tam Kościuszko" – mówi Marian Rakowiecki. I to jest moim zdaniem podstawowa prawda, która bije z tego filmu, że Ludowe Wojsko Polskie (LWP) nie było wojskiem polskim, niezależnie od tego, że służyło w nim wielu ludzi prawych i patriotów.
Trochę jednak było polskie.
Ale dlaczego? Bo polskojęzyczne, bo odwoływało się do jakichś tam elementów symboliki? W istocie było tak, jak przyznawali to sami komuniści – LWP było armią nowego typu, klasową i chłopsko-robotniczą, nieosadzoną w jakiejkolwiek tradycji oręża polskiego. W sowieckiej i PRL-owskiej socjologii wojska ujmowano to jeszcze dosadniej – LWP było zbrojnym narzędziem partii i systemu, wewnętrznym i zewnętrznym interwentem pacyfikującym każdy bunt przeciwko komunizmowi.
To czym się różniło wojsko polskie od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta