Wachlarz i wokabularz
Na początku było Słowo. A i w środku w gruncie rzeczy niewiele więcej się znajdzie.
Wygląda na to, że do smakowania słów dorasta się, trochę jak do kaparów i wina. Od małego kartkujemy, owszem, encyklopedie, leksykony i słowniki, szukając tam jednak przede wszystkim odniesień do świata rzeczy mniej lub bardziej realnych: kto chrząszczy, kto japońskiej broni białej, kto bohaterów francuskiej kultury popularnej.
Musi minąć trochę czasu, aby wraz z przeczytanymi książkami zacząć smakowanie samych słów. Nie tyle nawet z ciekawością filologa. Idzie raczej o dostrzeżenie, jak niezwykłym depozytariuszem przeszłości okazuje się słowo: jak doskonałe, bo przez swoją niematerialność niemal niezniszczalne „kapsuły czasu" są świadectwem dawno nieistniejących miast, obyczajów, urzędów i praktyk. Ale dotyczy to też spraw bardziej intymnych. Własnej pamięci szyfrującej za pomocą jakiejś frazy wspomnienie pierwszej wyprawy w góry, rodzinnych obiadów, dawnych wakacji. Co tam „proustowska magdalenka", prawdziwa siła tkwi w tym, jakie okna pamięci otwierają nam pojedyncze zapamiętane słowa: jakiś „ancymonek", „bakelit", „jarosz"...
I my sami, i wydawcy uczymy się tego, ile ze słów można w ten sposób wydobyć, wytłoczyć niczym z winogronowych skórek. Inni robią to już dawno: pamiętam, jakim odkryciem było dla mnie przekonanie się o potędze hasła „Word of the Year", słowo roku, którym w świecie kultury...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta