Musimy odblokować europejski przemysł
Aby układ TTIP okazał się dla nas korzystny, potrzeba nie tylko twardych negocjacji z USA, ale i zmiany myślenia o unijnych regulacjach, które blokują konkurencyjność – pisze ekspert.
Marcin Bodio
Wokół TTIP – umowy, której efektem ma być stworzenie największej na świecie strefy handlu obejmującej Unię Europejską i Stany Zjednoczone – narosło wiele mitów. Jedni upatrują w niej remedium na gospodarcze bolączki Europy, inni mają sporo zastrzeżeń.
Tempo ożywienia gospodarczego na starym kontynencie jest niskie, a skutki kryzysu dotkliwe: m.in. wysokie bezrobocie, rekordowe zadłużenie i niski poziom wykorzystania zdolności produkcyjnych. Powstanie największej na świecie strefy wolnego handlu może to zmienić poprzez pobudzenie wzrostu gospodarczego i stworzenie nowych miejsc pracy.
Wspólny rynek wymaga równych szans
To, że w wyniku TTIP nowe miejsca pracy powstaną, jest niemal pewne. Dowodzi tego niemal każda wielka umowa kładąca podwaliny pod strefę wolnego handlu. Historia uczy jednak, że w zależności od wielu czynników owe miejsca pracy mogą powstawać dość równomiernie we wszystkich zainteresowanych umową stronach (tak było w przypadku Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, poprzedniczki Unii Europejskiej), albo u jednej ze stron kosztem drugiej (przykład: USA i Meksyk po podpisaniu umowy NAFTA).
Jak będzie w tym przypadku, trudno ocenić. Coraz więcej jednak wskazuje na to, że TTIP może z całą mocą ujawnić wszystkie słabości unijnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta