Liszaje na krysztale
Preteksty
Liszaje na krysztale
Słychać głosy zawodu, że "Dzienniki" Stefana Kisielewskiego są niewystarczające, że wydano je za wcześnie, nie wyczyszczono z fragmentów, które kompromitują zmarłych i żywych. Z dziennikami zawsze jest kłopot. Jak ktoś pisze szczerze, to z reguły wypada nie najlepiej, bo nawet szlachetny człowiek ma więcej wad, niż to widać gołym okiem.
Kisielewski unika prywatności, intymnych zwierzeń. Ale obnaża swoje organy polityczne i ocenia ludzi niezwykle złośliwie. Ale czy bardziej złośliwie niż każdy z nas, kiedy plotkujemy przy stole? Problem, że takie złośliwości zanotowane w dzienniku pisarza, który jest autorytetem, po latach brzmią jak wyroki Sądu Ostatecznego. Tak żywi, jak i tym bardziej martwi, bronić się nie mogą.
Ja z kolei przez kilkaset stron lektury tego dziennika broniłem się zaciekle przed uczuciem, że to jest dzieło niewystarczające. Odnajduję tam z przejęciem wszystkie swoje uczucia wobec Polski Ludowej: bezradności, wściekłości. Uderza, jak tamten czas był do szpiku kości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta