Chińskie jajo?
W stosunku do Chin osiągamy już stan totalnego spingwinienia
Chińskie jajo?
Krzysztof Darewicz z Pekinu
Trzy tygodnie temu, na łamach "Plusa Minusa" (nr 3) Maciej Rybiński przejechał się w felietonie "Z Księgi Pingwiństwa Polskiego" po naszych politykach. Wyglądają poważnie i godnie, pisał, dopóki się nie odezwą, bo wtedy wychodzi na jaw, że to nie politycy, ale pingwiny. I jak już się do czegoś zabiorą, konkludował nasz ornitolog znad Renu, to i tak wychodzi z tego pingwini rezultat, czyli jajo. Otóż panie Macieju, imniemam, że się pan ze mną zgodzi, nie tylko politycy. I nie tylko z lustracji zapewne wyjdzie to, co pingwinowi spod ogona. Proponuję temat rozwijać. A ponieważ śledzę wydarzenia z dalekiego Pekinu, pozwolę sobie zapożyczyć formułę i poświęcić słów parę wątkowi polskochińskiemu, ze szczególnym uwzględnieniem głośnej sprawy małżeństwa Mandugeqich.
Wygląda bowiem na to, że wnaszych stosunkach z Chinami też mamy generalnie do czynienia ze sporych rozmiarów jajem. Warszawski sąd miał wczoraj (7 lutego) znów zająć się rozpatrzeniem wniosku o ekstradycję małżeństwa Mandugeqich, które jest oskarżone w Chinach o wyłudzenie ponad 2 mln dolarów i które aresztowano w Polsce na podstawie listu gończego Interpolu.
Gdy zabraknie wyobraźni
Piszę ten...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta