Nikt go nie mógł przelicytować
Gdy Piłsudski przyjechał do Warszawy, nie miał nawet nowego munduru. Ale miał autorytet – mówi historyk Janusz Cisek.
Rz: Marsz do niepodległej rozpoczął się 6 sierpnia 1914 r., gdy z krakowskich Oleandrów wyruszyła na wojnę utworzona przez Józefa Piłsudskiego kompania kadrowa. W kilkanaście dni później powstała Komenda Naczelna Legionów Polskich. Czy członkowie tej formacji mogli mieć pewność, że Polska się odrodzi?
Janusz Cisek: Pewności nie było. W procesach politycznych wiele zależy od determinacji i wiary. Nie można zaprzeczyć, że Piłsudski i jego środowisko było pierwsze, kładąc na szalę własne życie. Przecież nie było pewności, że wymarsz pierwszych oddziałów Legionów nie zakończy się zagładą. Nie można zapominać, że środowisko posłów krakowskich nie włączyło się w ten proces i nie nakłoniło ani cesarza Franciszka I, ani Naczelnej Komendy Armii, ani Ministerstwa Obrony Krajowej do stworzenia struktury zwanej Legionami Polskimi.
Sprzyjała nam wielka wojna. 5 listopada 1916 r. Niemcy i Austro-Węgry powołały Królestwo Polskie, twór bez granic. Ale od tego momentu zaczęły powstawać fundamenty nowego państwa, np. sądownictwo, administracja, szkolnictwo.
W okresie międzywojennym toczyła się ożywiona polemika, jakie znaczenie dla odzyskania niepodległości miał akt 5 listopada. Byli tacy, którzy twierdzili, że to był akt założycielski nowego państwa. Dwa mocarstwa zaborcze ogłosiły powstanie Królestwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta