Kaczyński odrzuca kompromis
PiS się nie cofnie. Chce wybrać pięciu własnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, bo to otworzy drogę do przejęcia nad nim kontroli.
Andrzej Stankiewicz
Nocna operacja PiS w Sejmie – polegająca na unieważnieniu wyboru przez PO w minionej kadencji pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego – to kolejny etap w wyścigu o polityczną kontrolę nad Trybunałem.
Tuż przed wyborami Platforma zmieniła prawo tak, aby móc wybrać nie tylko trzech sędziów, których kadencje kończyły się za jej rządów (na początku listopada), ale także dwóch kolejnych, których kadencje upływały już po wyborach (na początku grudnia).
Czemu? Bo zdawała sobie sprawę, że wybory przegra, i chciała mieć gwarancje, że Trybunał będzie krytyczny wobec rządu PiS. Tyle że PiS po dojściu do władzy próbuje wszelkimi metodami unieważnić ten wybór i wprowadzić do TK swoich sędziów. Gra o całą pulę – czyli pięciu. W minionym tygodniu PiS przeprowadził przez Sejm własną ustawę, która daje mu do tego prawo. Przepisy te za kilka dni wchodzą w życie. Czemu zatem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta