Żył, zapraszając śmierć do tańca
Zmarł David Bowie. Był ikoną muzycznej i obyczajowej rebelii, guru awangardy, ale i autorem świetnych przebojów. Miał 69 lat.
8 stycznia w swoje urodziny David Bowie wydał album „Blackstar" z kompozycją „Łazarz". Można ją było odczytywać jako manifest artystycznego zmartwychwstania i powrotu do muzyki.
Krótkie było to przebudzenie, bo 10 stycznia już nie żył, a teraz „Łazarz" brzmi jak ironiczne pożegnanie artysty pisane z zaświatów, m.in. o tym, że pozostawił na Ziemi telefon komórkowy.
Testament
Walcząc od półtora roku z nowotworem, zdążył stworzyć artystyczny testament. Światowej sławy reżyser Ivo van Hove – premiera jego „ Łaskawości Tytusa" Mozarta odbędzie się 16 stycznia w Operze Narodowej w Warszawie – zaprezentował 7 grudnia w New York Theatre Workshop sztukę Davida Bowiego i Endy Walsha „Łazarz".
Spektakl oparty jest na opowiadaniu „Człowiek, który spadł na ziemię". Na jego podstawie reżyser Nicolas Roeg zrobił w 1976 r. kultowy film. Ale reżyser czerpał też z życia i albumu muzyka „The Rise and Fall of Ziggy Stardust and the Spiders from Mars" (1972 r.). Wokalista sportretował przybywającego na Ziemię kosmitę Ziggy'ego Stardusta, który stał się rockową gwiazdą i idolem. Paradoksalnie odpychającym, samotnym, śpiewającym o bólu.
Film Roega nazwano „kokainową fantazją", a Bowie zagrał w nim główną rolę – kosmity poszukującego na naszej planecie wody. Zagrał też siebie samego. Tak jak na albumie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta