Nie udawajmy Greka
Przez sześć lat kryzysu finansowego południe Europy było dla Niemiec chłopcem do bicia. Teraz w tę rolę wchodzi Polska. Skończy tak samo jak Grecja czy Hiszpania, jeśli w końcu nie zacznie działać profesjonalnie, z finezją – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Jędrzej Bielecki
Kolejny etap rosnącego napięcia między Warszawą i Berlinem został przekroczony w poniedziałek zaproszeniem do MSZ ambasadora RFN w Warszawie Rolfa Nikela. To prawda: do tej pory ze strony Niemców nie brakowało ostrej, niejednokrotnie przesadzonej krytyki pod adresem nowych polskich władz. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz porównywał sytuację w naszym kraju do zamachu stanu à la Putin, jego rodak komisarz ds. technologii cyfrowej Guenther Oettinger opowiedział się za rozpoczęciem przez Brukselę procedury „nadzoru demokratycznego", a szef frakcji CDU/CSU w Bundestagu Volker Kauder uznał, że wielkimi krokami nadchodzi moment, kiedy trzeba będzie nałożyć sankcje na Warszawę.
Jednak przedstawiciele rządu Niemiec unikali bezpośredniego zaangażowania w spór. Przeciwnie: prezydent Andrzej Duda został miło przyjęty w Berlinie przez kanclerz Angelę Merkel, podobnie jak minister Witold Waszczykowski przez swojego niemieckiego odpowiednika Franka-Waltera Steinmeiera.
Teraz z woli Warszawy konflikt przechodzi na nowy poziom: międzypaństwowych relacji dwustronnych. Potwierdza to ostry list wysłany przez szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę do komisarza Oettingera, w którym przywołano pamięć nazistowskiej okupacji Polski. W kontekście współczesnych, demokratycznych Niemiec to równie głupie jak porównanie Polski do Rosji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta