Złośliwy Stanisław
Z dużej chmury mały hit. Zamiast dobrego futbolu zobaczyliśmy w Poznaniu polowanie z nagonką. Legia wygrała z Lechem 2:0 po golach Nikolicia.
Obie drużyny – szczególnie osłabiony kontuzjami Lech – skupiły się na walce i zaangażowaniu. Legia momentami przypominała sobie, że warto dorzucić do tego grę w piłkę i to wystarczyło, by 41 tysięcy widzów obejrzało, jak zawodnicy Stanisława Czerczesowa bez większych problemów pokonują gospodarzy 2:0 po dwóch bramkach Nemanji Nikolicia.
Atmosfera była gorąca i podgrzewana już od kilku dni. Także z powodu Kaspera Hamalainena, który zimą trafił z Lecha do Legii. Czerczesow wpuścił fińskiego pomocnika z ławki rezerwowych kilka chwil przed końcem meczu, już przy stanie 2:0 dla Legii.
Na konferencji prasowej odżegnywał się jak mógł od oskarżeń, że zrobił to wyłącznie po to, by rozzłościć poznańską publiczność, która oczywiście powitała Hamalainena gwizdami i wyzwiskami. – Wprowadziłem Kaspra, ponieważ w tym momencie potrzebowała go drużyna – mówił Czerczesow.
Jednocześnie Rosjanin nie szczędził szpileczek Lechowi. Na pytanie, czy obawiał się poznańskiej drużyny, odpowiedział, że nie, ponieważ najlepszy zawodnik Lecha jest od kilku miesięcy w Warszawie (Hamalainen oczywiście), a opuszczając salę konferencyjną, pokazał poznańskim dziennikarzom literę „L" ułożoną z palców u dłoni –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta