Kucharz dostał 120 tys. zł za pływanie po Bałtyku
Szef kuchni zatrudniony na statku wycieczkowym w sezonie pracował od 6 rano do 22 w nocy, przez siedem dni w tygodniu. Uzbierał tysiące nadgodzin.
Mateusz Rzemek
Pozew trafił do sądu po tym, jak spółka organizująca rejsy wycieczkowe po Zatoce Wiślanej wręczyła wieloletniemu szefowi kuchni wypowiedzenie umowy o pracę. W odpowiedzi kucharz zażądał wypłaty prawie 150 tys. zł dodatkowego wynagrodzenia za pracę w nadgodzinach. Przez dziewięć lat, gdy pływał na statku wycieczkowym jako szef kuchni, od kwietnia do października pracę zaczynał o 6 rano, a kończył dopiero po 22, a bywało, że i po 23 w nocy.
Nadmiar zadań
Co gorsza, pracował non stop, bo firma organizowała rejsy trwające cały tydzień. Nie miał więc szans na wolne weekendy. Nawet gdy nie było turystów, musiał wypracować ośmiogodzinną dniówkę w kuchni. Kwota jego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta