XX wiek: Wołyńskie reduty
Zadziwiające, że ludobójstwo dokonane przez Ukraińców na Wołyniu w 1943 r. nie spotkało się z bardziej zdecydowanym oporem miejscowych Polaków. Były jednak wsie, których mieszkańcy postanowili się bronić za wszelką cenę
Wartownika na wieży kościoła w Hucie Stepańskiej wyrywała z odrętwienia łuna, która około godz. 23 rozświetliła rozgwieżdżone lipcowe niebo. Płonęła pobliska Persepa, a po chwili płomienie pokazały się także od strony Użań, Soszników, Hałów i Tura. Kościelny dzwon zaczął bić na trwogę – stało się jasne, że w końcu Ukraińcy ruszyli do zmasowanego ataku na polskie osady, nad którymi zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. Kiedy zaalarmowana pożarami zbrojna samoobrona Huty poderwała się na nogi, przygotowując się do walki, druga grupa upowskich zbrodniarzy przystąpiła do pacyfikacji Borka, Lad i Kurortów, a w końcu o godz. 3.25 odgłosy zażartej strzelaniny rozległy się w pobliskiej Wyrce. Mieszkańcy Huty Stepańskiej mieli nadzieję, że być może tamtejszej samoobronie, która od wielu miesięcy ściśle współpracowała z oddziałem w Hucie, uda się powstrzymać napastników. Główną redutą był tam kościół i otaczające go murowane budynki. Jednak po dwóch godzinach niemal nieprzerwanej strzelaniny na drodze biegnącej z Wyrki pojawili się pierwsi przerażeni uciekinierzy. Mimo zorganizowanej obrony wsi nie udało się uratować. Przyszła kolej na Hutę, największą okoliczną osadę. Jej mieszkańcy byli jednak od dawna przygotowani na ukraiński atak i nie zamierzali łatwo sprzedać swojej skóry....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta