Cameron pękł tylko raz
Obama nie ma wątpliwości: sojusz nie przechodził tak trudnych czasów od 70 lat. Ale w Warszawie zdał egzamin.
Najtrudniejsza rola przypadła na Stadionie Narodowym Davidowi Cameronowi, autorowi referendum, które zadało bezprecedensowy cios we wspólnotę atlantycką. Ale premier robił, co mógł, aby wyjść z tej sytuacji godnie. Opanowany, sztywny, wręcz kostyczny, ogłosił na konferencji prasowej po szczycie, że już 18 lipca parlament w Westminster zdecyduje, czy odnowić kolosalnym kosztem flotę czterech łodzi podwodnych z uzbrojeniem atomowym. Miałaby „24 godziny na dobę zapewnić odstraszenia" przed atakiem wroga nie tylko Wielkiej Brytanii, ale i jej sojusznikom.
Taka inicjatywa ze strony odchodzącego premiera w chwili, gdy kraj jest u progu recesji, zaskoczyła. Ale obok wysłania do Estonii brytyjskiego batalionu ramowego, a do Polski – kompanii mającej służyć pod amerykańską flagą, była tylko jednym ze sposób, dzięki któremu szef brytyjskiego rządu chce odzyskać inicjatywę po decyzji o Brexicie.
Dyplomaci przyznali w sobotę, że Cameronowi tylko raz, w chwili pożegnania z Barackiem Obamą, puściły nerwy. Ale mimo to Madeleine Albright uważa, że szef brytyjskiego rządu zdał egzamin.
– To dziwne, ale Brexit wzmocnił determinację NATO do działania. Nikt nie podważa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta