Żydzi Polaków nie rozumieją
Pozbądźmy się złudzeń co do izraelskiej polityki historycznej. W jej świetle Sowieci nigdy nie będą równie wielkimi zbrodniarzami jak niemieccy naziści – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Filip Memches
Można było się spodziewać, że propozycja nowelizacji ustawy o IPN wywoła burzę. Jest czymś bowiem zrozumiałym, że pomysł wprowadzenia kar za używanie terminu „polskie obozy śmierci" postawi na nogi ludzi, dla których wolność słowa to jedna z najwyższych wartości w życiu publicznym. Z pewnością sprawa warta jest dyskusji, zwłaszcza że – wedle projektu, który przyjął rząd polski – odpowiedzialność karna ma nie dotyczyć badań naukowych czy twórczości artystycznej, ale nie wiadomo, jak te wyjątki stosować w praktyce.
Zdumienie jednak może budzić reakcja, z jaką decyzja władz polskich spotkała się w Izraelu. Instytut Yad Vashem zaalarmował, że nowelizacja ustawy o IPN jest bliska negowaniu Holokaustu. Podobny ton wyczuwa się w tekście Shlomo Avineriego, opublikowanym w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej".
Znany izraelski filozof i politolog przedstawia się jako Żyd pochodzący z Polski i jako jej przyjaciel. Przyznaje, że używanie zwrotu „polskie obozy śmierci" jest niedopuszczalne. Wreszcie oznajmia: „uważam, że wyjazdy izraelskiej młodzieży do Polski są bezcelowe, jeśli nie są one łączone z wizytami w hitlerowskich obozach koncentracyjnych w samych Niemczech", a więc kraju, w którym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta