Masoni, CIA i Stalin
Marek Krajewski | Pisarz mówi Jackowi Cieślakowi o powieści „Mock", której akcja rozgrywa się w cieniu Hali Stulecia.
Rz: Tęsknił pan do postaci Mocka, z którym rozstał się pan w „Głowie Minotaura" w 2009 roku?
Marek Krajewski: Tęskniłem za moim bohaterem, zwłaszcza dlatego że zaczął żyć własnym życiem i trochę straciłem z nim kontakt. Gdy autor napisze książkę, jego bohater idzie w świat, zadomawia się w wyobraźni czytelników, którzy kształtują go na swój sposób. I to właśnie czytelnicy domagali się powrotu Mocka. Zwłaszcza czytelniczki. To pogłębiło moją tęsknotę za Mockiem, zwłaszcza że znalazłem się na literackim rozdrożu. Skończyłem lwowski cykl o Popielskim i zastanawiałem się, co dalej. Ponieważ jestem człowiekiem ostrożnym, nie chciałem wprowadzać nowego bohatera w nowej scenerii. Postanowiłem wrócić do sprawdzonych wzorów.
Powstał prequel, w którym poznajemy losy Mocka na początku policyjnej kariery, gdy marzy o pracy w wydziale kryminalnym, a szansą dla niego staje się śledztwo w sprawie tajemniczej śmierci pięciu osób w Hali Stulecia.
Krótko zastanawiałem się nad...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta