Siatkówka na zawsze w sercu
Chcieliśmy, aby przy naszej pomocy do Szczecina wróciła ekstraklasa siatkarska. Teraz, po awansie, rozglądamy się za sponsorem zewnętrznym – mówi prezes firmy Espadon, były siatkarz.
Rz: Kilka lat temu postanowił pan odbudować siatkówkę w Szczecinie. Czy zrobił to pan z miłości do dyscypliny, przywiązania do rodzinnego miasta, wdzięczności za to, co siatkówka panu w życiu dała, czy może z powodów biznesowych?
Jakub Markiewicz: Z wielu powodów. Czuję przede wszystkim ogromny dług wobec dyscypliny. Późno zacząłem grać w siatkówkę, profesjonalnie – w wieku 23 lat. Na swojej drodze spotkałem jednak wspaniałych ludzi, trenerów, zawodników, kibiców. Dzięki sportowi zmieniłem styl życia na bardziej uporządkowany, nauczyłem się pracy zespołowej, doceniłem pewne wartości społeczne. Powiodło mi się w życiu. Z powodzeniem prowadzę od kilku lat biznes, firma prosperuje. Miałem możliwości finansowe, żeby pomóc w odbudowie szczecińskiej siatkówki. Bez wahania przystąpiłem do jej reaktywacji. Ważne też było to, że urodziłem się w Szczecinie, chodziłem na mecze Stali Stocznia, grałem w Morzu Szczecin, choć z różnych powodów krótko.
Został pan siatkarzem właśnie dzięki sukcesom Stali Stocznia Szczecin z połowy lat 80?
Byłem wiernym kibicem tego klubu. Widziałem na żywo, jak zdobywali mistrzostwo Polski w 1985 i 1987 roku. Pamiętam jeszcze atmosferę tej starej, zadymionej hali. Wtedy zaraziłem się siatkówką. Byłem dumny, że później miałem okazję poznać osobiście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta