Syberyjska odyseja
Wyprawa 75-letniego syberyjskiego zesłańca i jego córki śladami dawnej tułaczki zaowocowała materiałem na film dokumentalny i książkę „Kromka chleba". Miała też intrygujące tło, bo przebiegała pod czujnym okiem rosyjskich służb.
Dagmara Dworak
Ostatnio uczestniczę w spotkaniach z czytelnikami, którzy nie tylko czytają, ale też interesują się historią. Te spotkania związane są z promocją książki „Kromka chleba" i dołączonego do niej filmu dokumentalnego pod tym samym tytułem. Na jednym z nich na zakończenie padło zaskakujące pytanie: „Co na to służby specjalne? Co na to rosyjska FSB?". Pytanie mogłoby się wydawać bez sensu, bo cóż te służby miałyby do mnie, mojej rodziny i książki. A jednak. Pytanie miało sens.
Jedno marzenie, wiele implikacji
Książka powstała w sposób niezwykły, tak niezwykły jak zdarzenia, które poprzedziły jej napisanie. Wszystko było dziełem przypadku i efektem powrotu do rodzinnej historii sprzed lat. Zdarzenie, które dało wszystkiemu impuls, było niepozorne. To zwykła rozmowa o marzeniach przy rodzinnym stole. Mój ojciec siedział na pozór nieobecny, aż niespodziewanie oznajmił, że w życiu ma jedno niespełnione marzenie. Pragnie zapalić znicz na mogile matki. Zamarliśmy. Wiedzieliśmy, jak trudna jest to sprawa. Moja babka i zarazem matka mojego taty zmarła daleko, w głębokiej tajdze na syberyjskim zesłaniu w 1941 r., kiedy on dopiero co skończył pięć lat. Wiedzieliśmy, że było to w wiosce Gramatucha, ale gdzie konkretnie? Jak i czy można tam dziś dotrzeć?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta