Unia obronna i tak powstanie
„Odklejenie się" od Europy Zachodniej w kwestii kształtowania wspólnej polityki obronnej UE zagraża polskim interesom – pisze dyrektor warszawskiego biura think tanku European Council on Foreign Relations.
Polska nie wycofa się jednak całkiem z Eurokorpusu – to dobra wiadomość, nawet jeśli nasze ambicje do odgrywania kluczowej roli w kształtowaniu tej międzynarodowej formacji wojskowej zostaną mocno zredukowane. Ale niedawne zamieszanie wokół stanowiska polskiego rządu zdradza poważniejszy problem. Jest nim brak jakiejkolwiek strategii w kwestii współpracy obronnej z głównymi naszymi partnerami w UE, przede wszystkim Francją i Niemcami, czyli państwami, które zainicjowały Eurokorpus w 1992 r. Tymczasem sprawy obronności to sfera, która w najbliższych miesiącach będzie jednym z kół zamachowych głośnej dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej jako Unii wielu prędkości. Unia obronna (w gronie części państw członkowskich, a nie całej UE) ma dzisiaj większe szanse realizacji niż kiedykolwiek wcześniej, ale z polskiego punktu widzenia kryje w sobie także różnego rodzaju ryzyka. Tym bardziej wymaga ona od polskiej dyplomacji zręczności i namysłu, a nie nieprzemyślanych działań.
Europeizacja armii
To nie przypadek, że dyskusja o tym, w jaki sposób zwiększyć zdolności obronne Unii, choć nienowa, nabiera wigoru właśnie teraz. Po pierwsze, minął czas pokojowej dywidendy ćwierćwiecza po 1989 r., a agresja Rosji oraz destabilizacja południowego sąsiedztwa UE pokazują, że wojsko i obronę należy znowu zacząć traktować serio. Tymczasem tylko w dekadzie 2005–2015...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta