Gwardia wciąż nie dla żużla
Stolica bije rekordy frekwencji na zawodach Grand Prix, ale nie może się doczekać żużla w wydaniu ligowym. Problemem nie są pieniądze, sponsorzy czy kibice, tylko brak toru i brak decyzji co do przyszłości niszczejącego stadionu Gwardii.
Ostatnie Grand Prix na Stadionie Narodowym obejrzało około 50 tys. kibiców, z czego mniej więcej jedna piąta pochodziła z województwa mazowieckiego. To poważny argument za tym, że ligowy żużel w Warszawie mógłby się cieszyć powodzeniem. Zwracają na to uwagę także osoby zaangażowane w projekt przywrócenia „czarnego sportu" stolicy. Nawet jeśli tylko część z tej mazowieckiej widowni na GP przychodziłaby na mecze ligowe, to i tak frekwencja byłaby zadowalająca. W drugiej lidze żużla mecze ogląda w tym sezonie średnio nieco ponad 3 tys. widzów (od niemal 7 tys. w Lublinie do nieco ponad 500 w Rawiczu).
Krytycy projektu „żużel w Warszawie" twierdzą, że ten sport w stolicy nie ma większego sensu, bo stworzono by sztuczny twór w mieście bez tradycji. O ile jednak można się zgodzić, że prawdopodobnie duża liczba wspomnianych mieszkańców Mazowsza, którzy kupili bilety na Grand Prix, to popularne „słoiki", o tyle zarzucanie Warszawie braku żużlowej historii jest sporym błędem.
Historia zawodów
Choć trudno określić datę, którą można przyjąć jako początek żużla w Polsce, to pionierami byli właśnie warszawiacy. Pierwszą udokumentowaną imprezę żużlową w czerwcu 1903 roku, czyli jeszcze pod zaborami, zorganizowało Warszawskie Towarzystwo Cyklistów. Zawody odbyły się na Dynasach – torze przeznaczonym do wyścigów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta