Syryjczycy. Siedem lat cierpienia
Po tragedii Aleppo o Syrii zapomniano, teraz nagle w telewizjach i internecie pojawiła się wschodnia Ghuta – mówi rzecznik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Damaszku, Paweł Krzysiek .
Rzeczpospolita: Czy w Damaszku słychać odgłosy bombardowań?
Paweł Krzysiek: Teraz nie. Ostatnie dni i tygodnie nauczyły nas jednak, że spokój jest ulotny. Poniedziałek zaczął się spokojnie, a skończył na intensywnym bombardowaniu samej Ghuty przez stronę rządową oraz kilkudziesięciu pociskach wystrzelonych z moździerzy rebeliantów we wschodniej Ghucie, które spadły na centrum Damaszku.
Wschodnia Ghuta, o której mówi się teraz na całym świecie, to są właściwie przedmieścia syryjskiej stolicy.
Zaczyna się siedem kilometrów od miejsca, w którym pracuję, czyli od samego centrum Damaszku. Częściowo są to tereny zurbanizowane, a im dalej od stolicy, tym bardziej prowincjonalne. Przed wojną Ghuta zaopatrywała Damaszek w owoce i warzywa.
Teraz giną tam setki cywilów. Dlaczego zostali z rebeliantami?
Ludność cywilna zazwyczaj nie ma wyboru. Intensywne walki na tym terenie wybuchły wiosną 2013 roku, choć niespokojnie było tam już od początku wojny, od 2011 roku. Na początku tych intensywnych walk wielu ludzi stamtąd uciekło, część za granicę, bo wtedy to jeszcze było możliwe, potem kraje sąsiednie zamknęły granice dla uchodźców syryjskich. Niektórzy uciekli w inne regiony kraju, także do Damaszku, choćby Syryjczyk, który mieszka teraz w tym samym budynku co ja, dokładnie nade...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta