Krzyk wiecznego buntu
W Polsce często pisano o Tadeuszu Kantorze: komiwojażer, przywożący do kraju nowinki ze świata, artysta „wciąż zmienny pod wpływem rodzących się na Zachodzie formuł plastycznych". Tkwiła w tym tylko część prawdy.
Był ostatnim naprawdę wielkim artystą z rodu awangardzistów, „artystą końca XX wieku", jak zatytułowali poświęconą mu książkę Francuzi. Tacy jak on, nieliczni, przesądzali o europejskości polskiej kultury. Wbrew logice historii, niekiedy wbrew nam samym. Jego biografia rozpina się symbolicznie wśród największych historycznych konwulsji epoki; urodził się wkrótce po wybuchu pierwszej wojny światowej, zmarł, gdy żywa jeszcze była euforia „wiosny narodów" po zburzeniu berlińskiego muru. Jego dzieło, malarskie i teatralne, wyraziło prawdę naszych czasów: wieku ludobójstw, miażdżących jednostkę totalitaryzmów – ale także powszechnej ideologizacji i komercjalizacji sztuki, spektakularnych, masowych akcji pod sztandarami awangardy.
Frank Rich z „New York Timesa" napisał: „Chyba niełatwo być Kantorem, posiadającym ten błogosławiony, ale i przeklęty dar śnienia koszmarów naszego wieku".
Od pamięci dramatycznie doznawanej Historii nie mógł i nie chciał się uwolnić. Naszemu schyłkowemu światu narzucił własny lęk i niepokój, wprowadził do powszechnych dziejów sztuki ów „biedny pokoik wyobraźni", w którym odcisnęły się klisze pamięci z galicyjskiego, dwukulturowego Wielopola, a także nastrój średniowieczno-modernistycznego Krakowa, łączącego gdzieś ślad Wyspiańskiego i Wita Stwosza.
Udało mu się w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta