Świątynia bubli prawnych
Mawia się, że parlament to świątynia demokracji. Że tam dokonuje się najważniejsze: stanowienie prawa w imieniu społeczeństwa zwanego ostatnio suwerenem. Choć ostatnio są i tacy, którzy używają słowa „suzeren" – oznacza rządzącego, który nie jest niczyim wasalem. Ale ja nie o tym, lecz o poziomie naszej legislatury, która bije swoje własne rekordy bylejakości.
Wydawało się, że wyciągnięto nauczkę ze zdarzeń z 16 grudnia 2016 r., gdy po burzliwym proteście opozycji obrady Sejmu przeniesiono do Sali Kolumnowej. Okoliczności tamtego posiedzenia do dziś bulwersują, a wątpliwości nie rozwiało nawet prokuratorskie śledztwo dotyczącego tego, jak uniemożliwiano opozycji wejście do sali i zabranie głosu. Oficjalnie wszystko jest w porządku. Ale w rzeczywistości nie jest.
W maju tego roku znów Sejm został odcięty od świata. Po zarządzeniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta