Sukces zależy też od pieniędzy
Przed rozdaniem Oscarów warto pytać nie o szanse „Zimnej wojny", lecz ile trzeba wydać na jej promocję w USA.
W 2015 roku Paweł Pawlikowski za swą „Idę" odebrał w Los Angeles pierwszego w historii polskiego kina Oscara za film nieangielskojęzyczny. W tym roku w tej samej kategorii ma nominację jego „Zimna wojna". On sam jest trzecim polskim twórcą, który dostał nominację za reżyserię. Ale Roman Polański został uhonorowany za „Pianistę" zrealizowanego po angielsku, z amerykańskimi aktorami. Krzysztof Kieślowski – za zrobiony we Francji film „Trzy kolory. Czerwony" z Jeanem-Louisem Trintignantem i Irene Jacob. Pawlikowski zrobił film polskojęzyczny, z polskimi aktorami, którzy tak naprawdę dopiero po premierze „Zimnej wojny" zwrócili na siebie uwagę filmowego świata.
– Kiedy ogłaszano nominacje, leciałem samolotem z Londynu do Warszawy – opowiada mi Paweł Pawlikowski. – O naszych wyróżnieniach dowiedziałem się na Okęciu. Oczywiście, że się ucieszyłem. Żałuję tylko, że nie dostała nominacji Joasia Kulig, bo stworzyła naprawdę brawurową i wielowymiarową kreację.
Sztuka i biznes
Od premiery w Cannes, gdzie Pawlikowski dostał prestiżową nagrodę za reżyserię, „Zimna wojna" podbija kolejne festiwale i zyskuje znakomite recenzje w najpoważniejszych pismach. Według portalu imdb.com ma już 76 rozmaitych nominacji i 26 nagród. W grudniu w Sewilli ekipa Pawlikowskiego odebrała pięć Europejskich Nagród Filmowych. Ale Oscary mają swoją...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta